Zbawienie przychodzi przez krzyż

Ostatnio ciemno, pusto, echo krzyku odbija się od ścian duszy. Nie zawsze wiadomo, czy Ktoś to słyszy. Pozostaje wiara…(?) Ale jak wierzyć, gdy ciemno, głucho, mokro i lęgną się robaki, po nich zaś nadchodzą szczury, które podgryzają to co jeszcze zdrowe. Przez podziurawione serce wylewają się resztki życia. To co utlenowane miesza się z tym co nieutlenowane, to co zdrowe- z tym co chore, to co czyste- ze ściekami, to co bezinteresowne- z pragnieniem zaspokajania swoich potrzeb, to co ubogie- z zachłannością, nadzieja z rozpaczą, a życie ze śmiercią. Nic nie wydaje się być dobre, ale też nie ma tego co złe. Wszystko zdaje się być jednolicie szarą masą, bez krawędzi, bez kolorów, bez zapachu i dźwięku. Jak rozróżnić to co daje życie, od tego co je zabiera?

W takiej, lub jeszcze gorszej, sytuacji łatwo zgubić nadzieję, pewność i kierunek obranej wcześniej drogi. Przy nadejściu cierpienia najłatwiej jest znaleźć winnego i na niego przerzucić całą odpowiedzialność za zaistniałą sytuację, można też schować się w swojej izdebce i na świat zerkać tylko sporadycznie ze szczeliny utworzonej z uchylonej kołdry. Zdarza się też wziąć całą odpowiedzialność na siebie i tylko czekać, aż nadejdzie śmierć, bo wszak po co żyć, skoro jesteśmy tak beznadziejni i aż tak dużo zawalamy. Mogłabym wymieniać w nieskończoność trudy i przeciwności jakie pojawiają się w naszej głowie i sercu, ale nie byłabym w pełni zgodna ze swoim sumieniem, gdybym nie wspomniała o tym nigdy nie gasnącym światełku na dnie mojej duszy. Śmiem przypuszczać, że ma je każdy z nas. I choćby nie wiadomo jak się nie waliło często pomaga ono przetrwać „jeszcze 5 minutek” tego horroru, jakim czasem wydaje się być życie. „Zbawienie przychodzi przez krzyż” tytuł książki księdza Krzysztofa Kralki SAC według mnie tłumaczy tę moc siły, która pomaga nam nawet w najtrudniejszych momentach. Jest to siła, która pochodzi nie z nas, a płynie prosto z krzyża Chrystusa.

Muszę przyznać, że ta książka na każdym kroku przypominała (a dokładniej uświadamiała mojemu sercu, bo rozum dawno to wie, a serce jeszcze często wątpi) mi o tym, że miłość Boża jest naprawdę nieskończona, niewyczerpana i niezależna od naszych czynów. Jest to książka do której warto wracać często i utrwalać przekazane słowa. Ale zaraz zaraz… tytuł o krzyżu, a ja o miłości. Czy to się jakoś nie wyklucza?
A może Pan Bóg faktycznie stawia krzyżyki tym, których miłuje? Zatem, czy warto być miłowanym przez Boga? Przecież można by żyć jako pluszowy katolik (czyli taki, ani zimny ani gorący- zawsze miły, cichutki, miękki, podatny na naciski i modelowanie), może Pan Bóg o nas zapomni i w miarę spokojnie dożyjemy śmierci. Po co mieliby nas prześladować, po co znosić choroby, po co znosić ludzkie ułomności i ćwiczyć się w pokorze…

img_20190618_212447

To nie jest tak, że Pan Bóg zsyła na nas choroby (poza paroma świętymi z cierpieniami ekspiacyjnymi, a i oni często sami prosili o taką formę wynagrodzenia za grzechy). Ksiądz Krzysztof prosto i klarownie tłumaczy jak niesienie swojego krzyża ma się w stosunku do chorób i trudności. Nie chcę zdradzać i tłumaczyć tej kwestii, gdyż warto, aby każdy sam sięgnął po te fragmenty. Wspomnę tylko o jednym aspekcie- w każdej cząstce naszego życia jest Miłość Boga. Nie jest to miłość, którą możemy ujarzmić, zamknąć w konkretnych określeniach i niejako ją zawładnąć. Miłość Boża jest większa od wszelkich naszych wyobrażeń i kreacji myślowych. A jeśli jest Miłość to i cierpienie ma sens, a my czerpiąc siły od Najwyższego mamy siły je znieść.

Bardzo przemawia do mnie fragment umieszczony na tylnej okładce, który pozwolę sobie tutaj przytoczyć w całości:

Jeżeli ktoś chce pójść za mną znaczy: jeżeli ktoś chce mieć życie, jeżeli ktoś chce być zwycięzcą, jeżeli chce wejść w zmartwychwstanie – niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż, zgodzi się na sytuację, jaka przyszła, i ją dźwignie. I niech idzie za mną. W Piśmie nie jest powiedziane: niech idzie defiladowym krokiem, z uśmiechem. Nie. Niech IDZIE! Może się przewracać, może płakać, ale niech idzie, niech stawia kroki. To jest nasza droga krzyżowa prowadząca do zwycięstwa. I na tej drodze przychodzi zbawienie.

Ta książka to rekolekcje, które działają bezpośrednio na najczulsze części naszego serca i sumienia. Pomiędzy ważne fragmenty lektury wplecione są modlitwy i słowa pieśni. Wszystko otulone jest przypomnieniami o miłości Bożej (ale nie jest to ckliwe dziełko, a’la Harlequin ;)). Znajdziemy w niej także dwie drogi krzyżowe, fragmenty dotyczące depresji, acedii i ciemności. Jest to jedna z tych książek, do których warto wracać jak najczęściej i uzupełniać nią osobistą lekturę Pisma Świętego i rozmów z Panem.

link do książki: https://sumuswydawnictwo.pl/pl/p/Zbawienie-przychodzi-przez-Krzyz-ks.-Krzysztof-Kralka-SAC/757

Dodaj komentarz