Lekka księżniczka i inne baśnie

Jest drugi dzień jesieni. Po całym dniu zmęczona wracam do domu. W głowie obrazki z bajek, piosenki dla dzieci, trudne równania matematyczne, trochę zmęczenia teraźniejszością i sporo lęków o przyszłość. Doświadczenia minionego dnia przepływają przez głowę, jest to ruch jednostajnie przyspieszony, idą w szeregu coraz szybciej, tak że ciężko się skupić na jednej rzeczy. Nalewam ciepłej wody do wanny, dodaję trochę olejku z mniszka lekarskiego, achhh ten zapach. W rogu, tuż niedaleko podstawowych przyrządów „toaletowych” (a w zasadzie rzec by można „kąpielowych”) stoi kubek ciepłej herbaty z nutą owoców leśnych zaparzony już po raz drugi z tej samej mieszanki. W międzyczasie tworzę notatkę, na kartce zapisanej z jednej strony już mało istotnymi informacjami, z planem na dzień kolejny (wszak nietaktem byłoby zapomnieć o którymś z uczniów z korepetycji). Po chwili, która pozostawiła za sobą spory bałagan na biurku, zanurzam się w ciepłej wodzie i daję odpocząć mojej głowie. Zmysły sycą się miękkością piany, zapachem olejku, smakiem herbaty, ciepłem wody i przytulnością pomieszczenia. Czytaj dalej „Lekka księżniczka i inne baśnie”

Introwertyzm. Cicha moc

Dzisiaj powiem wam parę słów o książce, która została napisana o mnie i dla mnie. Cieszy mnie to ogromnie, że ktoś przejął się „problemem” introwertyków i napisał o nich książkę, która jest napisana językiem prostym i zrozumiałym dla każdego. „Introwertyzm. Cicha moc” pani Karin Ackermann-Stoletzky to książka, którą naprawdę warto mieć na swojej półce w biblioteczce. Czytaj dalej „Introwertyzm. Cicha moc”

24 godziny kochania

24 godziny, tyle zajęła mi lektura książki ojca Krzysztofa Popławskiego. Aż 24 godziny, choć możnaby ją przeczytać w jedną godzinę. Tylko 24 godziny, bo czytając ją refleksyjnie można czytać i rok. To jedna z tych książek, do których warto wracać i które same wracają w naszych myślach.

Książka „24 godziny kochania” wydana przez wydawnictwo W drodze to zbiór opowiadań zawierających historie ludzi znajdujących się w różnych miejscach na świecie. Są to historie w których w jednym miejscu spotyka się przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Decyzje podjęte w przeszłości rzutują na dzisiaj, a to na co decydują się bohaterowie dzisiaj ma wpływ na ich „jutro”. Przenikanie dotyczy nie tylko czasu, ale także i historii poszczególnych bohaterów- czytając kolejne opowiadania odkrywamy połączenie losów bohaterów z decyzjami, które podjęli inni ludzie opisani wcześniej (za każdym razem wywoływało to we mnie uśmiech i pobudzało moje komórki mózgowe do szybkiej pracy i przypomnienia sobie którego z  poprzednich bohaterów dotyczy dyskretnie wspomniane zdarzenie w obecnej historii). Historie można czytać też całkiem osobno, bez powiązania z innymi, lecz stracimy wtedy jedną z większych zalet tej książki. Czytaj dalej „24 godziny kochania”

Msza święta Adrienne von Speyr

W ostatnim czasie czytałam książkę, która wywoływała we mnie mnóstwo wyrzutów sumienia. Wielokrotnie odkładałam ją na półkę i wracałam do niej znowu. Najczęściej sięgałam po nią w niedzielę- zapewne widząc zdjęcie i tytuł tego wpisu większość z Was wie dlaczego. Mówię o pozycji wydawnictwa W drodze pt. „Msza święta”. Jest to książka, która ratowała mnie z letargu i wzbudzała niepokój, ten dobry niepokój- motywujący do zmiany na lepsze.

Mniej więcej od stycznia moje relacje z sakramentami są dość trudne, co wywołuje wielki ból mojego serca. Przeciwnik walczy o to, bym sumienie miała spokojne, a moje drogi ze wspólnotą Kościoła zbyt często się nie przecinały. Na szczęście Pan Bóg działa na przeróżne sposoby i nie ustaje. Ostatnio coraz bardziej doświadczam tego, że Pan Bóg ma cały alfabet „planów B”, a jak będzie trzeba to dołoży literek w alfabecie. Czytaj dalej „Msza święta Adrienne von Speyr”

Dieta dla zdrowia

Upał, skwar i długie słoneczne dni bardzo wpływają na moją dietę. Zauważyłam, że najchętniej wszystkie posiłki spożywałabym w formie płynnej, a najlepiej by w większości składały się z warzyw i owoców. Moja dieta na co dzień (dieta rozumiana jako sposób żywienia, nie mam rozpisanej na kalorie itd ;)) i tak raczej nie zawiera mięsa, tylko czasem zdarzają się jego śladowe ilości. Staram się też coraz rzadziej „grzeszyć” czekoladowymi batonikami i słodkimi napojami, w zamian za to kupując batony z naturalnych składników i piję wodę z butelki filtrującej. Niestety największą trudnością w zdrowym odżywianiu jest mój słomiany zapał (przez tydzień potrafię gotować zdrowe rzeczy, a przez kolejne dwa „nie znajdę czasu” na zrobienie choć szybkiego obiadu do pracy).

img_20190619_210115 Czytaj dalej „Dieta dla zdrowia”

Zbawienie przychodzi przez krzyż

Ostatnio ciemno, pusto, echo krzyku odbija się od ścian duszy. Nie zawsze wiadomo, czy Ktoś to słyszy. Pozostaje wiara…(?) Ale jak wierzyć, gdy ciemno, głucho, mokro i lęgną się robaki, po nich zaś nadchodzą szczury, które podgryzają to co jeszcze zdrowe. Przez podziurawione serce wylewają się resztki życia. To co utlenowane miesza się z tym co nieutlenowane, to co zdrowe- z tym co chore, to co czyste- ze ściekami, to co bezinteresowne- z pragnieniem zaspokajania swoich potrzeb, to co ubogie- z zachłannością, nadzieja z rozpaczą, a życie ze śmiercią. Nic nie wydaje się być dobre, ale też nie ma tego co złe. Wszystko zdaje się być jednolicie szarą masą, bez krawędzi, bez kolorów, bez zapachu i dźwięku. Jak rozróżnić to co daje życie, od tego co je zabiera?

W takiej, lub jeszcze gorszej, sytuacji łatwo zgubić nadzieję, pewność i kierunek obranej wcześniej drogi. Przy nadejściu cierpienia najłatwiej jest znaleźć winnego i na niego przerzucić całą odpowiedzialność za zaistniałą sytuację, można też schować się w swojej izdebce i na świat zerkać tylko sporadycznie ze szczeliny utworzonej z uchylonej kołdry. Zdarza się też wziąć całą odpowiedzialność na siebie i tylko czekać, aż nadejdzie śmierć, bo wszak po co żyć, skoro jesteśmy tak beznadziejni i aż tak dużo zawalamy. Mogłabym wymieniać w nieskończoność trudy i przeciwności jakie pojawiają się w naszej głowie i sercu, ale nie byłabym w pełni zgodna ze swoim sumieniem, gdybym nie wspomniała o tym nigdy nie gasnącym światełku na dnie mojej duszy. Śmiem przypuszczać, że ma je każdy z nas. I choćby nie wiadomo jak się nie waliło często pomaga ono przetrwać „jeszcze 5 minutek” tego horroru, jakim czasem wydaje się być życie. „Zbawienie przychodzi przez krzyż” tytuł książki księdza Krzysztofa Kralki SAC według mnie tłumaczy tę moc siły, która pomaga nam nawet w najtrudniejszych momentach. Jest to siła, która pochodzi nie z nas, a płynie prosto z krzyża Chrystusa.

Czytaj dalej „Zbawienie przychodzi przez krzyż”

Porzucone sutanny

Ostatnio w Polsce (i nie tylko?) dość powszechnie poruszany jest temat kapłaństwa. Wypowiadają się prawie wszyscy. Jedni od razu osądzają wszystkich kapłanów przyklejając im łatkę pedofilów, inni wypowiadają się na temat podatków i Funduszu Kościelnego, jeszcze inni chcieliby wmówić każdemu księdzu, że jest ojcem co najmniej kilkorga dzieci. Nie brak też tych, którzy pozostawili bezpośredni atak na księży na rzecz podsuwania propozycji dotyczących zniesienia celibatu, kapłaństwa kobiet czy też powszechnego sprawowania sakramentów przez świeckich i oczywiście zniesienia spowiedzi indywidualnej na rzecz tej powszechnej. (sic!) Po „przeciwnej” stronie barykady stoją ci, którzy wychwalają kapłanów pod niebiosa nie pozwalając im być ludźmi, którzy jak wszyscy grzesznicy popełniają błędy. Są to ludzie, którzy nie dopuszczają jakiegokolwiek braterskiego upomnienia dla kapłanów, gdyż ich wszystkich kanonizowali już za życia. Tacy ludzie rozwiną czerwony dywan przed przechodzącym kapłanem i nie pozwolą mu na jakiekolwiek samodzielne działanie, bo jak to ksiądz mógłby sam sobie zrobić herbatę…

img_20190616_180306

Czytaj dalej „Porzucone sutanny”

MANHU

Ciepłe dni, długie wieczory i bogactwo kolorów w przyrodzie wielu z nas nastawia pozytywnie do życia. Nagle wychodzimy ze swoich norek, coraz więcej spacerujemy i odpisujemy na wiadomości sprzed pół roku, które były propozycjami wspólnego spaceru ze znajomymi. We mnie ostatnio zrodziła się tęsknota za leżeniem na kocyku rozłożonym na łące z dobrą książką w ręce i garścią owoców w pudełku na przekąskę. Do tego jeszcze dobre towarzystwo i… gra 🙂

img_20190602_081450

Jeszcze przed Wielkim Postem dostałam od DAYENU grę MANHU. Jest to ponad 50 kart z ilustracjami biblijnymi, które nasuwają rozmaite skojarzenia. Koniecznie muszę wspomnieć o przepięknej szacie graficznej, a także o fakcie, iż wszystkie ilustracje zostały wykonane ręcznie. Przeglądając karty naprawdę miałam wiele różnych skojarzeń biblijnych, a także skojarzeń odnoszących się do mojego własnego życia (tak na marginesie- czytajcie Pismo Święte- to o nas samych i naszym życiu ujętym w Bożej perspektywie). Myślę, że te karty można użyć także do modlitwy i przyjrzenia się sobie w świetle Pisma. Ale… ad meritum, bo zaczęłam mówić o grze, a przeszłam do modlitwy 😉 Czytaj dalej „MANHU”

Inna strona piękna

Ostatnio często miałam w głowie zdanie, które wywołuje we mnie sporo emocji: „Aleś ty schudła”. Można je usłyszeć także w innych odmianach: „Schudłaś?”, „Wow, ale zrzuciłaś wagę” oraz „Taka szczupła wyglądasz dużo lepiej”. Bywa, że słyszymy także przeciwny komunikat: „Łohohoho, ale przytyłaś, zrób coś z tym”, „Może pora na siłownię”, „Zima już się skończyła, jak ty z takim brzuchem ubierzesz bikini?”. Denerwuje mnie nie tylko forma danego komunikatu, ale także sam fakt zwracania uwagi na coś tak bardzo osobistego jak waga drugiego człowieka. Uważam, że jest to jedna z tych rzeczy, która nie powinna być komentowana. Bo niby dlaczego dajemy sobie do tego prawo? Tylko dlatego, że jest to widoczna cecha osobowa?

Być może niektórzy z was teraz sobie myślą: „ale jak to, przecież warto docenić starania drugiej osoby i zauważyć np. efekty jej diety i żmudnych ćwiczeń na siłowni”. Uważam, że nie warto. Nie warto, bo patrząc perspektywicznie takie komentarze mogą, i wywołują, wiele niepożądanych zmian; niepożądanych zarówno dla tej osoby, jak i dla ogółu społeczeństwa. Coraz więcej słyszy się o różnych chorobach związanych z zaburzeniami odżywiania, a poprzez takie komentarze tylko wzmacniamy nieprawidłowe procesy myślowe prowadzące do szkodliwych dla zdrowia skutków. Ponadto mam wrażenie, że w kategoriach wagi nie da się osiągnąć „idealnego stanu”, bo przecież zawsze można by zrzucić jeszcze trochę kilogramów, lub jeszcze odrobinę zwiększyć masę ciała. Tak więc, sytuacja w której wszyscy będą uważać (a co za tym idzie słownie nie „motywować” do zmian, że ta osoba wygląda teraz najlepiej wydaje się być praktycznie niemożliwa.
Pamiętajcie też, że tak naprawdę nigdy nie wiemy z czego wynikają zmiany wagi u drugiej osoby, a nie zawsze motywacja do zmian rozgłaszana wszem i wobec jest zgodna z prawdą. Przecież, gdy wali mi się świat i nie mam apetytu, a wręcz walczę z problemami układu pokarmowego na tle nerwowym, to nie przyznam, że moja utrata wagi nie wynika z mojej miłości do siłowni i zdrowego jedzenia jak podejrzewa większość osób wokół. Czytaj dalej „Inna strona piękna”

W trosce o czyste sumienie

Nie wiem czy wy też tak macie, ale moje sumienie, gdy jest dostatecznie długo przeze mnie zagłuszane i bagatelizowane zaczyna ucichać. Czasem wydaje jeszcze ostatnie tchnienie i okrzyk rozpaczy, gdy planuję świadome popełnienie kolejnej głupoty i gwałtu na mojej duszy. W niektórych momentach jak dobry coach przypomina mi o wspaniałościach życia wiecznego, a także o konsekwencjach złych wyborów. Innym razem budzi we mnie empatię do krzywdzonych przeze mnie ludzi i skłania do zaprzestania takiego postępowania. Bywają też chwile gdy ja obwiniam siebie za bardzo i wtedy sumienie przypomina mi o tej ogromnej miłości Wszechmocnego i znajduje usprawiedliwienie i okoliczności łagodzące, dzięki którym wracam z ogromnego dołu na poziom zwykłego śmiertelnika. Ponieważ jestem osobą bardzo wrażliwą moje sumienie zawarło kontrakt z emocjami i także za ich pomocą komunikuje się ze mną. Czytaj dalej „W trosce o czyste sumienie”